8.01.2021
Jeden z portali internetowych przytacza historie przypadkowego odnalezienia munduru z czasów II wojny światowej w jednym z polskich second handów. Spostrzegawczość, wiedza i upór pasjonatki kostiumów, która wypatrzyła mundur wśród setek innych dostępnych w sklepie, pozwoliły ocalić bardzo ciekawy i rzadki egzemplarz marynarskiego uniformu. Trafił on do muzeum.
Nie zawsze dopisuje nam takie szczęście. Bardzo wiele pamiątek, potencjalnych eksponatów tracimy bezpowrotnie. Szacuje się, że zachowanych zostaje od 1-3% obiektów stanowiących zabytki nauki i techniki najnowszej. Liczby te mogą budzić zdziwienie. Myśląc o nich, należy brać pod uwagę tempo zmian w nauce, rozwijające się nieustannie technologie, bezwzględnie wypierające te mniej doskonałe, wolniejsze i droższe. Wspominaliśmy o tym w poprzednich odcinkach cyklu Tajemnic z muzealnej półki i na łamach Biuletynu Muzeum GUMed.
Półki naszego Muzeum wypełniają obiekty zgromadzone na przestrzeni miesięcy i lat. Ich różnorodność: od dokumentów, notatek i zdjęć po instrumenty badawcze, od małych po największe, pokazuje bogactwo świata nauki, dzieje naszego Uniwersytetu, epizody z życia studentów i profesorów. Nasz mikrokosmos, zamknięty w obrębie budynków CBM, CGN, CMI, CME, ulic Dębowej, Dębinki, M. Skłodowskiej Curie…
Niekiedy horyzont zdarzeń przesuwa się w dal. W latach 1966-1967 prof. Jerzy Dybicki przebywał na stypendium w Baylor University College of Medicine w Houston, być może odbywając swoistą podróż w kosmos. Wspomnienia z tego okresu zawarł w rozdziale Rok z chirurgią serca i naczyń, wchodzącego w skład tomu wspomnień Droga do Akademii i do samodzielności. Wspomnienia gdańskiego chirurga wydanego nakładem wydawnictwa Via Medica w 2005 r.
Na stronie 136 wspomnianej książki znajdujemy słowa prof. Dybickiego: Z doświadczenia wiedząc, że nawet najlepsza pamięć jest ulotna, już pierwszego dnia kupiłem 180-stronicowy brulion formatu A4, gdzie, jak się po roku okazało, znalazłem szczegółowe opisy 599 zabiegów, w których brałem czynny udział bądź od początku do końca oglądałem. Wszystkie zawierały dokładne schematy zmienionych chorobowo serca i tętnic, metody leczenia, techniki operacyjne, rodzaje protez naczyniowych i zastawek serca, a także numery nici do szycia tętnic i serc. Notowałem też czas wykonanych operacji, powikłania śród- i pooperacyjne oraz nazwiska operatorów. Szybko zrozumiałem, że znajduję się w światowym centrum chirurgii serca i naczyń, w którym będę mógł zdobyć odpowiednie doświadczenie, aby po powrocie do Polski podjąć samodzielną działalność w tej dziedzinie. Prawdopodobnie to samo planowali wszyscy moi koledzy, których poznałem w czasie popijania kawy między zabiegami, w „rest-roomie” położonym przy 35 salach operacyjnych. Pisane tuż po zabiegu karteczki z opisem wklejałem do mego zielonego albumu, odpowiednio segregując je w grupy, stosownie do zmian chorobowych. (…).
Po latach, zapewne w czasie porządkowania dokumentów podczas pracy nad kolejnymi książkami, wspomniany brulion zyskał twardą oprawę i złote litery tytułu. Do Muzeum GUMed przekazał go syn Profesora – Jerzy Dybicki Junior. Po 54 latach zbiór opisów zabiegów jest bardzo cennym dokumentem związanym z rozwojem chirurgii serca i naczyń. Szczęśliwie, również odrobina skupienia, cierpliwości oraz wiedzy medycznej pozwalają na odczytanie odręcznych notatek. A jak powszechnie wiadomo, lekarskie pismo bywa bardzo różne…
Na kolejnych fotografiach okładka zbioru opisów, strona pierwsza z trzema „karteczkami”, w tym spisem podstawowego zestawu narządzi do chirurgii naczyń, tabela z informacjami o kolejnych zabiegach i jedna ze stron z opisem operacji.
Czy w styczniu 2021 r. ktoś czyni podobne notatki? Czy pozostaną zapiski czasu pandemii? Ilu z Czytelników naszego cyklu korzysta z licznych aplikacji służących prowadzeniu dziennika? A tradycyjne papierowe notesy?